Meksyk 3-20.11.2012

Wiele godzin zajęły nam rozmyślania nad celem naszej podróży poślubnej. Oboje nie mieliśmy konkretnego marzenia... o tam byśmy chcieli być! Dlatego trudność wzrastała. Pierwsze dość szalone pomysły wskazywały na lot dookoła świata ze zwiedzaniem ciekawych miast! Szaleństwo, którego nasz budżet by nie wytrzymał. Potem chodziła nam po głowach Nowa Zelandia i Australia. Odpadły - 30h w samolocie byśmy nie wysiedzieli. Przez chwilę rozmyślaliśmy o Kenii i safari. Ach... wszystko takie wspaniałe. W "konkursie" stawały także bliższe Europie zakątki, aż wreszcie w finale znalazła się Kuba i Meksyk. Ten drugi ostatecznie zwyciężył pokonując dziesiątki "przeciwników". Dlaczego zapytacie? Tego dowiecie się z relacji opisującej naszą wielką objazdówkę po Meksyku...

Spis treści:

  • Dzień 1 - Mexico City
  • Dzień 2 - Puebla
  • Dzień 3 - Oaxaca
  • Dzień 4 - Tehuantepec
  • Dzień 5 - San Cristobal de las Casas
  • Dzień 6 - Palenke
  • Dzień 7 - Becan
  • Dzień 8 - Cancun

    Naszą wspaniałą "Podróż Poślubną Połączonych Pasją" zaczęliśmy na lotnisku w Warszawie. Z racji na znaczną odległość Meksyku od naszej Ojczyzny czekał nas długi i męczący lot. Pierwszy samolot przetransportował nas do Frankfurtu. Tam mieliśmy parę godzin oczekiwania na lot do Meksyku samolotem Condora do Cancun. W tym czasie poznaliśmy różne zakamarki największego lotniska Europy :) Po kolejnej odprawie weszliśmy na pokład dużego samolotu "Condora", którym lecieliśmy do Cancun - kurortu na wschodnim wybrzeżu Meksyku. W powietrzu przelecieliśmy parę stref czasowych i wieczorem czasu lokalnego wylądowaliśmy w Cancun. Po wyjściu z budynku lotniska uderzyło nas ciepłe powietrze, które było szokiem po przylocie z zimowej Polski! Przetransportowano nas do hotelu na wybrzeżu w Playa del Carmen, gdzie mogliśmy wreszcie odpocząć po podróży...

    Dzień 1 - 7 listopada (środa)

    W tym dniu objazdówki mieliśmy transfer z hotelu w Cancun na lotnisko, by po 2 godzinach wylądować w Mexico City. Tam byliśmy odebrani przez naszego sympatycznego przewodnika Alfredo i zaczęliśmy zwiedzanie.... Najpierw udaliśmy się do Palacio National - pałac władz Meksyku, gdzie można podziwiać piękne malowidła Diego Rivery przedstawiające historię Meksyku od czasów prekolumbijskich, po rożne konkwisty, niepodległość aż do rewolucji. Następnie przemaszerowaliśmy na Plac, zwany w Meksyku - Zocalo - ogromny z piękną i dużą katedrą. Na koniec pobytu w mieście poszliśmy do Muzeum Antropologii, by móc bardziej zapoznać się z historią Meksyku. Przestronne muzeum, na które trzeba poświecić kilka godzin. Oczywiście w ciągu dnia już spróbowaliśmy pierwszych specjałów meksykańskiej kuchni i mogliśmy zobaczyć jak Pani robi prawdziwe tortille :-) Wieczorkiem zjechaliśmy na bazę do naszego hotelu. Mieliśmy pokój na 11 piętrze, więc wspaniały widok na miasto. Rano dane nam było zobaczyć wschód słońca nad rozległym miastem Meksyk.

    Dzień 2 - 8 listopada (czwartek)

    Tego dnia po śniadaniu wyjechaliśmy już ( w korkach - są ogromne!) z miasta by skierować się w stronę Teotihuacan - "miejsce, gdzie ludzie stali się bogami". Tak to miejsce nazwali Aztekowie. Według mitologii indiańskiej to właśnie tu stworzony został świat, tu powstały słońce i księżyc, a ciemność oddzieliła się od światłości. W tym właśnie miejscu możemy podziwiać Piramidę Słońca i Piramidę Księżyca. Był też czas na zjedzenie kolejnego specjału meksykańskiego - fajitę. Po pobycie w Teotihuancan pojechaliśmy do Choluli miejscowości położonej blisko miejscowości Puebla. Cholula leży u podnóża wulkanu Popocatepetl. Zwiedziliśmy tam położony też Kościół na piramidzie. Trafiliśmy na zachód słońca, więc sceneria była bajkowa. Po zachodzie słońca pojechaliśmy już na nocleg do Puebli. Jednak przed snem wybraliśmy się na krótki spacer po słynnym Zocalo.

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 3 - 9 listopada (piątek)

    Po śniadaniu wyruszyliśmy na spacer po miasteczku. Jest to kolonialnie, bardzo stylowe miasteczko ze swoją ciekawą historią. Miasto słynne jest z ceramiki (bardzo pięknej). Podziwialiśmy pięknie architektonicznie budynki z czasów kolonialnych. Kiedyś nazywało się to miasto Aniołów. Strzegą je Anioły. W mieście jest ponad 70 zabytkowych kościołów. To też miasto uniwersytetów. W okolicach Puebli są fabryki meskalu - alkoholu z agawy, który w Meksyku jest podobnie znany (tak jak tequila). Przez góry Sierra Madre, które się już zaczynały, tego dnia po zwiedzaniu Puebli ruszyliśmy do kolejnego miasta jakim jest Oaxaca. Po drodze kolejny meksykański posiłek - szwedzki stół , więc próbowaliśmy wszystkiego w typowej meksykańskiej restauracji.

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 4 - 10 listopada (sobota)

    Tego dnia po śniadaniu udaliśmy się do Monte Alban - to dawne centrum rożnych kultur zamieszkiwanych w Meksyku. Leży on kilkanaście km od miasta Oaxaca. Oprócz ruin pochodzących z dawnych okresów można podziwiać florę, poznać ciekawe drzewka i napawać oko ciekawymi widokami. Monte Alban - to dawne miasteczko położone na górze. Oczywiście należy to miejsce (jak praktycznie każde przez nas odwiedzane) do Zabytków Światowego Dziedzictwa UNESCO. Po odwiedzeniu Monte Alban podjechaliśmy jeszcze do Oaxaki pozwiedzać miasto, równie ładne jak Puebla, kolonialne, z malowniczymi uliczkami, z Zocalo, gdzie mogliśmy poobserwować codzienne życie mieszkańców. Odwiedziliśmy miejski targ z rożnymi specjałami typowo meksykańskimi takimi jak smażone świerszcze (od mikroskopijnych po całkiem spore okazy), chili (różnego rodzaju i w różnej postaci), sery, owoce, sombrero i czego jeszcze dusza zapragnie. Potem standardowo posiłek meksykański - tym razem zjedliśmy enchillades z pikantnym sosem. Zadowoleni z odwiedzin miasta wyruszamy dalej. Droga cały czas wiodła przez wysokie pasma gór Sierra Madre. Zakrętów były setki, więc osoby wrażliwe w tym temacie nie czuły się zbyt dobrze. Po zmroku dojechaliśmy do Tehuantepec, gdzie zaplanowany był kolejny nocleg.

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 5 - 11 listopada (niedziela)

    Miejscowość, gdzie nocowaliśmy znajduje się tuż przy Pacyfiku. Niestety nie było nam dane zobaczyć wybrzeża, bo program był na dziś dzień dość intensywny wiec trzeba było ruszyć dalej. Jechaliśmy dalej przez góry i przez krainę, którą Meksykanie nazywają Krainą Wiatraków - znajduje się tu spora ich ilość. Czekała nas tego dnia przejażdżka łodzią motorową po rzece kanionu Sumidero, która ma swoje źródła w Gwatemali a ujście w Zatoce Meksykańskiej. Celem dwu godzinnej przejażdżki - wycieczki było zapoznanie się z fauną i florą Parku Narodowego. Widzieliśmy iguany, ptaki - zopilotes, krokodyle żyjące na wolności. Jednak największe wrażenie robiły wysokie ściany klifów dochodzące do 1km wysokości. Wśród klifów podziwialiśmy piękną przyrodę z małym wodospadem. Nacieszyliśmy oko ładną przyrodą. Po wycieczce czas na obiad - tym razem rybka , tylko z dodatkami meksykańskimi. I tak, najedzeni ruszyliśmy do miasteczka, którego byliśmy najbardziej ciekawi. Cały czas przez wysokie góry Sierra Madre dojechaliśmy do miasteczka, rdzennego, indiańskiego San Juan de Chomula na wysokości ponad 2.200m n.p.m. Tam mogliśmy wejść do Kościoła z obrządkami chrześcijańskimi i zarazem z obrządkiem Majów. Ludzie modlą się nawet ok. 6 godzin w bardzo cichej atmosferze. Wystrój kościoła i klimat jest nie do opowiedzenia... na placu przed kościołem znajduje się targ, małe dzieci żebrzą o peso i można też zobaczyć typowe ich sklepiki albo miejsce gdzie przyjmuje dentysta lub fryzjer. Tego dnia jeszcze pojechaliśmy do innej, rdzennej wioseczki. Klimat podobny. Niestety był zakaz robienia zdjęć w tej wiosce. W końcu po dniu pełnym wrażeń dojechaliśmy do innej, podobnej wioski - San Cristobal de las Casas. Nadal w tym samym klimacie typowych wiosek indiańskich. Wieczorkiem spacer po tutejszym Zocalo.

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 6 - 12 listopada (poniedziałek)

    Przejazd do Palenque. Po drodze wstąpiliśmy do miejscowości Tonina, gdzie znajduje się między innymi najwyższa piramida na Jukatanie o wysokości 71 m powyżej placu oraz boisko do rytualnej gry w piłkę. [HISTORIA: Najstarsze ślady wskazują że już w 217 roku panował na tym terenie, nieznany z nazwiska, król przedstawiany na płaskorzeźbach z VIII wieku, które zachowały się do chwili obecnej. Pierwsze wzmianki o Toniná pochodzące z innych miejsc znaleziono w odległym o 72 km stanowisku archeologicznym Chinikiha, leżącym na północny wschód od rzeki Usumacinta, gdzie inskrypcje tronowe mówią w 573 roku o więźniu z Toniná. Jednakże złoty okres historii tego miasta miał miejsce od VI w. do IX w., czyli w okresie największego rozkwitu tej kultury, po którym nastąpił długi okres dekadencji i w końcu upadku. Toniná prowadziło ono liczne wojny ze swoją lokalną rywalką Palenque].

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 7 - 13 listopada (wtorek)

    Po śniadaniu w hotelu i spakowaniu się ruszamy w dalszą drogę - dziś celem jest miejscowość w środku dżungli Becan. Na początek dnia zwiedzamy w Palenque ruiny wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1987 roku. [Wśród ruin największą sensacją stała się tzw. Świątynia Inskrypcji. Zbudowana została na piramidzie schodkowej o wysokości 16 m złożonej z dziewięciu stopni. Szerokość świątyni wynosi 23,4 m. Wejścia do niej mieszczą się pomiędzy sześcioma filarami ozdobionymi dawniej postaciami wykonanymi ze stiuku. Nogi postaci wykonane były w formie głów węży (do dnia dzisiejszego pozostały jedynie fragmenty tej dekoracji). Po obu stronach wejścia wykuto 620 hieroglifów, od nich pochodzi nazwa świątyni. Stromy dach świątyni zwieńczony był ażurowym grzebieniem. Podczas prac archeologicznych prowadzonych w latach 1942-1952 we wnętrzu świątyni odkryto przejście do krypty grobowej (odkrycia dokonał w 1946 r. archeolog A. Ruz Lhuiller. Dwudziestopięciometrowe przejście zasypane było gruzem, prace oczyszczające trwały cztery lata). Krypta grobowa zbudowana została poniżej poziomu podstawy piramidy. Schody łączące kryptę ze świątynią to dwa biegi po 26 i 23 stopnie. W dolnej części tej wewnętrznej klatki schodowej znaleziono 6 szkieletów ludzkich (najprawdopodobniej zabitych podczas ceremoniału pogrzebowego) oraz naczynia i dary. Wejście do krypty zamyka płyta kamienna w kształcie trójkąta. Sama krypta ma wymiary 9 x 3 m i wysokość 6,6 m. Ściany krypty są ozdobione stiukowymi dekoracjami przedstawiającymi dziewięć postaci kapłanów lub jak sądzą inni badacze bóstw nocy. Wewnątrz krypty znaleziono sarkofag z szkieletem Pakala Wielkiego, władcy Palenqué zmarłego w 683 roku. Twarz władcy przesłonięta była jadeitową maską. W sarkofagu znaleziono także wykonane z jadeitu ozdoby (bransolety, pektorał). Ściany sarkofagu pokrywają hieroglify z datą 633. Płyta wierzchnia pokryta jest reliefem wyobrażającym postać mężczyzny spoczywającego na masce boga ziemi i śmierci. Wykuty wizerunek ptaka Moan symbolizuje śmierć. Mężczyzna spogląda na krzyż Majów zakończony ciałami węży. Obramowanie reliefu wykonane zostało jako pas z wyobrażeniami Słońca, Księżyca, planety Wenus i sześciu głów ludzkich. Wnętrze sarkofagu z wnętrzem świątyni stojącej na szczycie piramidy łączyła gliniana rura w kształcie węża. Nie wiadomo, czy był to kanał wentylacyjny czy też symboliczne połączenia świata zmarłych i żywych. Wedle innej znanej interpretacji płaskorzeźba przedstawia mężczyznę w rakiecie] Po obejściu dość dużego kompleksu piramid Majów wracamy do busa i wydostając się już z górskich terenów, wjeżdżamy na płaskie tereny Jukatanu. Gdy zapadał zmrok dotarliśmy do najfajniejszego hotelu podczas objazdówki - Chicanna Eco Village Resort. Wieczorem zrobiliśmy wspólny wieczorek pożegnalny z naszą grupą, gdyż następnego dnia kończyła się nasza objazdówka i zostawaliśmy odwożeni do innych hoteli.

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 8 - 14 listopada (środa)

    Po nocy spędzonej wśród odgłosów dżungli wstaliśmy dość wcześnie. Ja zrobiłem sesję poranną hotelu i już razem pobiegliśmy na śniadanie. Po krótkiej jeździe busem przyjechaliśmy do kompleksu ruin w Becan, uważane za najważniejszy ośrodek Majów w regionie Rio Bel. Podczas wykopalisk znaleziono tu wiele przedmiotów pochodzących z innych miejsc, co moze świadczyć o tym, że Becan było ważnym centrum handlowym łączącym dwie strony półwyspu Jukatan. Becan słynie z nietypowych pomieszczeń odkrytych wewnątrz budowli nr VIII. Nie dochodzi tu światło, nie ma wentylacji. Mogły więc służyć do obrzędów religijnych wymagających ciemności i odosobnienia. Po obejściu ruin wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy w ostatni odcinek naszej objazdówki do hoteli, gdzie każda z par miała odpoczywać jeszcze kilka dni. Nasz hotel był ostatni, więc mogliśmy każdego pożegnać z osobna aż trafiliśmy do naszego Iberostara Paraiso Lindo. Afredo i Fernando wracali do Mexico City a my pozostaliśmy w hotelu nad Morzem Karaibskim, aby poczuć się trochę jak w Raju...

    Pokaż/ukryj mapę
    Naszą podróż wspierali:
    - biuro turystyczne "Neckermann/Tomas Cook" - zorganizowało objazdówkę
    - linia lotnicza Condor - przetransportowała nad Oceanem
    - hotel Sandos Caracol Eko Resort&Spa - ugościł przed objazdówką
    - hotel Iberostar Paraiso Lindo - ugościł po objazdówce w apartamencie dla nowożeńców :)
    ... za co pięknie dziękujemy!
  • *** www.polaczenipasja.info *** Wszystkie prawa zastrzeżone ***