Pojezierze Gnieźnieńskie 30.04.-03.05.2011

Majówka 2011 - pomimo niezbyt optymistycznych prognoz pogody, postanowiłem wyruszyć samotnie na dość hardcorową eskapadę po Pojezierzu Gnieźnieńskim. Atrakcji na trasie było co nie miara! Były one rozsiane po całym terenie, dlatego planowanie trasy było dość uciążliwe. Na szczęście większość udało się zobaczyć...

Spis treści:

  • Dzień 1 - Konin - Jankowo
  • Dzień 2 - Jankowo - Kowalewko
  • Dzień 3 - Kowalewko - Puszczykowo
  • Dzień 4 - Puszczykowo - Poznań

    Dzień 1 - 30 kwiecień (sobota)

    Swoją majową eskapadę rozpocząłem w samo południe w Koninie, do którego dotarłem pociągiem. Dzięki pomocy bajkera z Konina wydostałem się szybko z centrum miasta. Moim pierwszym celem był Licheń. Bardzo chciałem zobaczyć to ważne miejsce dla katolików. Już z daleka widać było złotą kopułę bazyliki. Im bliżej tym bardziej było widać potęgę budowli. W Licheniu oprócz zwiedzeniu bazyliki trafiłem do źródełka, golgoty. W lokalnym barze zjadłem smaczny obiad i pojechałem dalej na północ. Pomimo słońca jazda nie była zbyt przyjemna, bo wiał dość silny wiatr, który męczył mnie przez cały dzień! Po paru kilometrach dotarłem do Ślesina, gdzie mogłem podziwiać nowo co otwarty port wraz z kompleksem rekreacyjno-sportowym. Jadąc dalej na północ po przekroczeniu granicy województw natknąłem się na fajną miejscowość wypoczynkową - Przyjezierze. Na plaży ludzi sporo, ale kapiących się tylko paru :) Opuściłem Przyjezierze i przez Gębice, gdzie znajdował się zabytkowy most dostałem się w rejon długiego Jeziora Pakoskiego. Jadąc wzdłuż jego obejrzałem sobie dworek w Głogowie (musiałem dostać się do niego tajnym przejściem) oraz pałacyk w Broniewicach (obecnie jest w nim szkoła). Za Broniewicami zacząłem szukać miejsca na nocleg. Linia brzegowa Jeziora Pakoskiego nie była zbyt przyjazna, więc rozbiłem swój pierwszy obóz eskapady jakieś 100m od brzegu w małym zagajniku. Niezbyt to się podobało mieszkającym tam zwierzętom :)

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 2 - 1 maja (niedziela)

    Chłodna nocka i arie ptaków o bladym świcie nie dały mi zbytnio wypocząć. Wstałem, zjadłem śniadanko, zwinąłem obóz i ruszyłem w dalszą drogę. Na szczęście pogoda dopisywała a na dzień dzisiejszy było w planie wiele atrakcji. Zaraz po wyjeździe na drogę moim oczom ukazała się ładna wieża pałacowa. To był pałacyk w Jankowie. Niestety nie udało się przedostać bliżej budynku, bo był w remoncie :( Następną miejscowością na mojej trasie była Pakość. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła - obejrzałem ryneczek z ładnym ratuszem oraz kalwarię rozmieszczoną po całym mieście. W kościółku na wzgórzu zostałem się na mszy. Po mszy wskoczyłem na rumaka i popędziłem na zachód do Krotoszyna. Tam znajdował się pałacyk. Potem przez Barcin popędziłem do miejscowości najdalej położonej na północ na mojej trasie - Lubostronia. Nadrobiłem sporo kilometrów, ale było warto! W Lubostroniu znajdował się kompleks pałacowo-hotelowo-parkowy. Przed pałacem zjadłem sobie śniadanko. Przekraczając Noteć dojechałem do Żnina. Tam też nie brakowało atrakcji. Największa z nich to Żnińskie Muzeum Kolejki Wąskotorowej. Na terenie muzeum zjadłem pyszny obiad - polecam! Na rynku obejrzałem także zabytkową basztę ratuszową z XIV wieku. Dalej przez Wenecję trafiłem do Biskupina, gdzie spędziłem sporo czasu w Muzeum Archeologicznym. Bogatszy w nową wiedzę wyruszyłem na ostatni odcinek trasy dnia dzisiejszego, którego celem był RZYM [tego dnia w prawdziwym Rzymie odbyła się beatyfikacja Jana Pawła II, więc fajnie się złożyło]. Po drodze zaliczyłem jeszcze dworek w Złotnikach i pałac w Grochowiskach Szlacheckich. W Rzymie obowiązkowa fotka z nazwą miejscowości i poszukiwanie miejsca na nocleg. Znalazłem super miejscówkę nad brzegiem Jeziora Dziadkowskiego i tam się rozbiłem. Zachód słońca był bajeczny (szkoda, że Królowej nie było u boku mego).

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 3 - 2 maja (poniedziałek)

    Nocka znów nie była zbyt ciepła, ale przynajmniej ptaki mniej dokuczały. Standardowo - śniadanko, pakowanko i w drogę. Głównym celem tego dnia było Gniezno. Musiałem tam zawitać nie tylko ze względów turystycznych, ale tez technicznych. Mój rumak prawie od początku eskapady miał rozerwaną oponę i cud, że nie eksplodowała od ciężaru przez tyle kilometrów. Przed zawitaniem w Gnieźnie obejrzałem dworek w Zdziechowej. W pierwszej naszej stolicy spędziłem trochę czasu, bo atrakcji było trochę. Małe zakupy, odwiedziny serwisu i już pędziłem dalej. Nad głową niestety słonka już nie było, ale wiatr trochę osłabł. Teraz zaczął się odcinek "nafaszerowany" dworkami, pałacami a nawet zamkiem. Odwiedziłem Czerniejewo (ogromny kompleks parkowo-pałacowy), Gułtowy, Iwno, Kórnik i Rogalin. Może trochę przesadziłem z ilością zwiedzonych obiektów, ale chciałem ostatniego dnia mieć mniej kilometrów do przejechania. Za Rogalinkiem przekroczyłem Wartę i wjechałem na Nadwarciański Szlak Rowerowy prowadzący znad Jeziora Jeziorsko wzdłuż Warty do Poznania. W Puszczykowie trochę już zmęczony rozbiłem się nad wysokim brzegiem Warty.

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 4 - 3 maja (wtorek)

    Ostatnia noc okazała się najzimniejsza. Gdy wyszedłem z namiotu było szaro i zimno. Szybkie pakowanko i w drogę. Szlakiem rowerowym przez Luboń dostałem się do Poznania. Trafiłem na rynek, gdzie trwały przygotowania do uroczystości 3 majowych. Porobiłem fotki i pojechałem w stronę stacji PKP. Niestety okazało się, że do pociągu mam jeszcze dwie godziny. Wypiłem dwie gorące czekolady i znów wyruszyłem w miasto. Pojechałem w stronę cytadeli a potem znów wylądowałem na rynku, gdzie trwały już uroczystości. Po obejrzeniu pochodu i wysłuchaniu przemówień popędziłem na stację. I tak zakończyła się moja majowa eskapada po Pojezierzu Gnieźnieńskim. Bardzo polecam odwiedzenie tej krainy - krajobrazowo pięknie naszpikowana jeziorkami, atrakcji turystycznych mnóstwo... tylko raczej w cieplejszym miesiącu :)

    Pokaż/ukryj mapę
  • *** www.polaczenipasja.info *** Wszystkie prawa zastrzeżone ***