Bory Tucholskie 8-11.05.2010

Aż na cztery dni udało się wyrwać z mazowickiej ziemi, aby móc poznać choć część niekończących się lasów i malowniczych jezior w Borach Tucholskich. Pogoda nas nie rozpieszczała, ale mieliśmy przytulny domek z kominkiem, przy którym suszyliśmy się wieczorami:)

Spis treści:

  • Dzień 1 - Jezioro Charzykowskie
  • Dzień 2 - Fojutowo
  • Dzień 3 - Swornegacie
  • Dzień 4 - Wiele, Odry

    Dzień 1 - 8 maja (sobota)

    W ponad 300km trasę wyruszyliśmy w sobotę rano. Po południu bez większych problemów dotarliśmy do Chojnic, gdzie czekał na nas smakowity obiad u rodziców mojej Królowej. Z napełnionymi brzuszkami ruszyliśmy do naszego domku nad Jeziorem Charzykowskim, który stał się naszym schronieniem i bazą wypadową w Bory Tucholskie. Ponieważ czasu do końca dnia nie zostało nam wiele postanowiliśmy tylko zrobić krótki spacerek rumakami wzdłuż brzegu jeziora. Dołączył do nas mały Mateusz:) Podczas spacerku przygód nam nie zabrakło - Matteo miał bliskie spotkanie czwartego stopnia z roślinnością nadbrzeżną a pod koniec natknęliśmy się na zagrodę z mnóstwem sarenek. To jednak nie był koniec atrakcji dnia dzisiejszego - Królowa zabrała mnie na tańce, gdzie mogłem sobie trochę poskakać z jej znajomymi...

    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 2 - 9 maja (niedziela)

    Na główny cel drugiego dnia obraliśmy Fojutowo - jedyne w Polsce miejsce, gdzie krzyżują się dwie rzeki przepływając jedna nad drugą. Tego dnia miałem zaszczyt podziwiać po raz pierwszy wspaniałe rozległe bory. Różnią się one od naszych lasów, bo nie mają krzaczorów itp. w runie. Z mchu wyrastają drzewa a ich smukłe sylwetki sięgają nieba:) Bardzo dobrze też funkcjonuje gospodarka leśnymi zasobami. U nas tego nie widać! Nasza trasa prowadziła przez Klosnowo, Zaporę (z zabytkową zaporą wodną na szlaku hydrotechniki), Rytel do Ubogiej. Tam wskoczyliśmy na pieszy szlak zielony wzdłuż Wielkiego Kanału Brdy - na tym odcinku naprawdę był super klimat! W Fojutowie zostawiliśmy rowerki i poszliśmy zwiedzać oryginalne skrzyżowanko dróg wodnych. Górą płynęła Brda a dołem Czerska Struga. Po małym odpoczynku i zjedzeniu drugiego śniadanka przy kompleksie hotelowo-wypoczynkowym wyruszyłem w drogę powrotną do Chojnic a Agnieszka miała podwózkę:) W domu znów pyszny obiad. Potem przemieściliśmy się do domku nad jeziorem, gdzie przy kominku snuliśmy plany na dzień następny. Do łóżeczka wskoczyliśmy późno:)


    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 3 - 10 maja (poniedziałek)

    Trzeciego dnia zaczęliśmy od spaceru nad jeziorem. Potem wskoczyliśmy na rumaki i rozpoczęliśmy objazd zaplanowanego dzień wcześniej jeziora Charzykowskiego i Karsińskiego. Pogoda nie zachęcała zbytnio do rowerowania, ale siedzieć bezczynnie w domku nie zamierzaliśmy. Po drodze wstąpiliśmy do braciszka słynnego dębu w świętokrzyskim - "Bartusia". Trasa była piaszczysta i męczyła nieco Królową, mimo to była dzielna! Dojechaliśmy do miejscowości Swornegacie, gdzie zeskoczyliśmy z rumaków i pochodziliśmy po mieście. Droga powrotna też nie była łatwa, bo piasku czasami było sporo. Na otarcie łez Aga pokazała mi fajny punkt widokowy z panoramą Jeziora Charzykowskiego. Potem popędziliśmy do Chojnic na obiad przez Chojniczki. Tego dnia udało się nam także pochodzić po uliczkach miasta w blasku nocnej iluminacji. Wieczorem standard - kominek, plany i wspominki:)



    Pokaż/ukryj mapę

    Dzień 4 - 11 maja (wtorek)

    Czas szybko biegł i został nam ostatni dzień obcowania w Borach Tucholskich. Tym razem wspomagając się naszą królewską karocą podjechaliśmy do miejscowości Wiele. Tam zwiedziliśmy fajną lecz trochę dziwną drogę krzyżową. Potem popędziliśmy szlakiem rowerowym (odcinkiem szlaku Greenway - Łańcuszek Północy) w kierunku miejscowości Odry, gdzie znajdował się rezerwat "Kamienne Kręgi". Po drodze naszym oczom ukazywały się cudne krajobrazy wiejskie:) W rezerwacie (ogrodzony-wstęp płatny) nie zastaliśmy nikogo! Weszliśmy i zaczeliśmy oglądać dziwnie wygladające kręgi i kurhany w leśnych zakamarkach. W rezerwacie było też miejsce magicznej mocy! Wierzyć czy nie, musicie sami tam trafić i przekonać się na własej skórze! Mi wystarcza moje źródło mocy w postaci Królowej:) Po zwiedzeniu rezerwatu za friko, zjedliśmy śniadanko i wróciliśmy ta samą droga do naszej karocy! W domu zjedliśmy pożegnalną obiado-kolację, podziękowaliśmy za gościnę Borom Tucholskim a przede wszystkim rodzicom Królowej i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Po północy byliśmy w mazowieckich domkach...



    Pokaż/ukryj mapę
  • *** www.polaczenipasja.info *** Wszystkie prawa zastrzeżone ***