Weekend w Berlinie zaplanowaliśmy już w lutym, ponieważ to promocja biletów Simple Busa ostatecznie nas zmobilizowała do odwiedzenia stolicy Niemiec. Berlin był w naszych planach już od dawna, jednak ciągle inny kierunek go wyprzedzał. Trafiliśmy idealnie z pogodą - cały weekend mieliśmy piękną, słoneczną pogodę...
Spis treści:
Wieczorem z piątku na sobotę wyjechaliśmy luksusowym autokarem z Warszawy Zachodniej, by o poranku dojechać do stolicy Niemiec. Na początek postawniliśmy pozostawić nasze rzeczy w depozycie hotelowym. Lokalizacja naszego hotelu była idealna - w samym centrum Berlina przy Alexander Platz. Dawno już się nam nie trafiło takie "centralne miejskie lokum" :) Przebraliśmy się tak, by nam było wygodnie przemierzać Berlin z perspketywy siodełka rowerowego. Rowery wypożyczyliśmy w wypożyczalni pod wieżą. Tego dnia zobaczyliśmy to co trzeba zobaczyć będąc w Berlinie, czyli m.in.: Bramę Brandenburską, Reistag, Charlottenburg z pięknym ogrodem, pozostałości Muru Berlińskiego, Checkpoint Charlie. Ciekawą i dość krótką, bo liczącą ok. 7 km była nasza wycieczka rowerowa wzdłuż nieistniejącego Muru Berlińskiego. Na ulicach i chodnikach są pozostawione ślady, którędy on biegł. Fajna sprawa dla miłośników historii i odkrywców (czasami linia ginie i trzeba szukać). Musimy jeszcze dodać, że po Berlinie jezdzi się rowerem bardzo komfortowo. Kierowcy uważają na rowerzystów a infrastruktura drogowa dla jednośladów jest imponująca! Polecamy właśnie takie zwiedzanie Berlina - szybko i bezpiecznie.
Drugi dzień to dzień poświęcony na Poczdam. Najpierw w planach mieliśmy wycieczkę pieszą, ale tak nam się spodobało w przededniu, że postanowiliśmy również zwiedzić to miasteczko na rowerze. Przed udaniem się do Poczdamu, byliśmy na mszy w kościele polskim - Parafia Polskiej Misji Katolickiej. O dziwo, kościół był pełen ludzi. Poczdam, to miasto pełne cennych , zabytkowych pałaców. Najbardziej znany to zespól pałacowo-parkowo Sanssouci. Miasto znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Tego dnia wieczorem już wracaliśmy do domu i pomimo zmęczenia byliśmy zadowoleni z odkrywania Berlina i Poczdamu z pozycji rowerzysty. Wczesnym rankiem byliśmy już w Warszawie i praktycznie bezpośrednio z podróży poszliśmy do naszych prac.