W styczniowy weekend wybraliśmy się do Paryża wraz z Agnieszką, która jeszcze nie widziała stolicy Francji. Na miejscu ugościli nas Kasia i Alain, którzy oprowadzili i opowiedzieli o codziennym życiu typowego Paryżanina...
Spis treści:
Po krótkim locie liniami Air France znaleźliśmy się na lotnisku Charles de Gaulle w Paryżu. Tam czekał na nas już Alain. Przyjechaliśmy samochodem do nich domu. Po zjedzeniu drugiego śniadania (typowe francuskie śniadanie jest na słodko), naładowaliśmy aparaty i wyruszyć na krótki spacer, gdyż pół dnia już mieliśmy za sobą. Do transportu głównie używaliśmy metra, gdyż celowo wybraliśmy zabytki usytuowane najdalej od domu Kasi i Alana. Na początek zwiedziliśmy Cmentarz Pere Lachaise. Na Cmentarzu obowiązkowo odwiedziliśmy grób Chopina, Edith Piaf i Jimma Morrisona. Przy okazji trafiliśmy na groby: Moliere'a i Balzac'a.i Wzgórze Montmartre-Sacre Coeur z Placem Pigalle. Polecamy wzięcie od "ochrony" mapki cmentarza z zaznaczonymi mogiłami - ułatwia to znacznie nawigację po zakamarkach nekropolii:) Ponieważ cmentarz położony jest na jednym z siedmiu wzgórz Paryża, mogliśmy podziwiać rozległą panoramę Paryża. Po wyjściu z cmentarza trochę pospacerowaliśmy i wskoczyliśmy do metra, by dojechać na wzgórze Montmartre (w tłumaczeniu - wzgórze Męczenników). Kasia opowiadała nam przez cały czas o ciekawostkach, o których nie dowiedzielibyśmy się z każdego przewodnika. Na wzgórzu tradycyjnie weszliśmy do Bazyliki. Potem nasyciliśmy się ponownie widokiem panoramy wieczornego miasta oraz zza ogrodzenia zobaczyliśmy jedyną winnicę paryską. Przeszliśmy obok budynku, gdzie powstał pierwszy kabaret - Lapin Agile. Po powrocie, późnym wieczorem wybraliśmy się na ucztę do "Chińczyka". Buffet a volonte, mniam :)
Tego dnia czekał nas dłuuuuuugi spacer, ponieważ postanowiliśmy nie korzystać z żadnego środka transportu miejskiego. Wzięliśmy jedynie ze sobą trotinetkę (hulajnogę), aby wspomagać się ją na zmianę. Paryżanie normalnie śmigają nimi po mieście:) Wtedy już dwaj przewodnicy - Kasia i Alain - pokazali nam (głównie Agnieszce-siostrzenicy) najciekawsze zabytki Paryża. Zaczęliśmy od Rue Moufftard - najstarszej, klimatycznej ulicy Paryża. Następnie przeszliśmy obok kościoła, którego drzwi są pomalowane krwią bawoła. Zobaczyliśmy Panteon, Sorbonę, dzielnice Łacińską, Katedrę Notre-Dame, najstarsze drzewo Paryża oraz kościół prawosławny. Po krótkiej wizycie w katedrze, zrobiliśmy sobie przerwę na obiad. Zjedliśmy naleśniki bretońskie popijając cydrem. Polecamy! Najedzeni ruszyliśmy dalej wzdłuż Sekwany. Dotarliśmy do Luwru, gdzie chwilę sobie pojeździliśmy na hulajnodze i porobiliśmy fotki :) Dalej przez ogrody Tuileries doszliśmy do Place de la Concorde z "diabelskim kołem" i obeliskiem z Egiptu, którego to oryginał znajduje się właśnie w Luwrze. Idąc dalej słynną ulicą Champs-Elyssees (tłum ludzi na chodniku) doszliśmy do Łuku Triumfalnego. Kilka fotek pod Łukiem i dalej marsz, gdyż to nie koniec atrakcji. Obraliśmy kierunek na Wieżę Eiffla, by o pełnej godzinie zobaczyć ją całą mieniącą się tysiącami lampek. Potem już najkrótszą z możliwych dróg wróciliśmy do domu Kasi i Alaina na południowych przedmieściach Paryża. GPS nam wyliczył ok. 32km. W nagrodę za wytrzymanie trudów spacerowania, wieczorem zrobiliśmy ucztę przy raclette i także przy cieście Galette des Rois (ciasto święta Trzech Króli) W cieście ukryta jest niespodzianka. Osoba, która na nią trafi jest mianowana na Króla i zakładała na głowę koronę, która jest zawsze dołączona do ciasta. Domyślacie się pewnie, kto tym Królem został ;) Z takich ciekawostek możemy Wam powiedzieć, że we Francji życzy się Szczęśliwego Nowego Roku nawet do końca stycznia! Słyszeliśmy i widzieliśmy na własne oczy.
Tego dnia wracaliśmy do Polski. Samolot mieliśmy popołudniu, więc tego dnia już nic nie zwiedzaliśmy. Za to zamieniliśmy się w zwykłego Paryżanina i załatwialiśmy wraz z Kasią różne przyziemne sprawy. Byliśmy na poczcie, w Xero oraz sortowni odpadów. Wszystkie te instytucje są całkiem odmienne od naszych. Późnym wieczorem przylecieliśmy do (zimowej) Polski i rozjechaliśmy się do domów! Weekend paryski był bardzo przyjemny i wiosną pachnący!
Naszą podróż wspierali:
- linia lotnicza Air France - przetransportowała nas w powietrzu
- Kasia i Alain - ugościli w swoim domu i oprowadzili po Paryżu
... za co pięknie dziękujemy!