Na słonecznie zapowiadający się weekend wybraliśmy Kazimierz Dolny na nasz plener filmowy. Zabraliśmy oczywiście ze sobą rowerki, żebyśmy mogli szybko oddalić się od zatłoczonego rynku, podziwiać panoramę Wisły i pobuszować w malinowym raju Kazimierskiego Parku Krajobrazowego...
Spis treści:
Pierwszy dzień rozpoczęliśmy w Bochotnicy. Samochód zostawiliśmy na parkingu przy Biedronce i ruszyliśmy na podbój południowej części Kazimierskiego P.K. Na początek dojeżdżając do Wyląg, znaleźliśmy u starszej Pani nocleg w domku na skarpie. Spokojni o to, że mamy gdzie spać ruszyliśmy w drogę. Dotarliśmy po kilku kilometrach do serca regionu - Kazimierza Dolnego. Tam tylko krótka wizyta na rynku, bo przepychanie się w tłumie i atakowanie wróżek nas nie kręci :) Po rzuceniem oka na mapę postanowiliśmy zaliczyć wszystkie punkty widokowe tej części parku. Na początek wybraliśmy punkt widokowy na Krowią Wyspę (obok wiatraka). Dotarliśmy tam jadąc przez bulwar kazimierski, dalej bardziej dzikimi drogami, krętymi i jak w tym regionie bywa - pagórkowatymi. Na pozostałe punkty też dotarliśmy drogami parkowymi zatrzymując się na fotki i kręcenie filmiku. Najbardziej udaną była sesja zdjęciowa w słonecznikach. Nie zabrakło też w tle Wisły i zamku w Janowcu w naszym romantycznym plenerze. Dojechaliśmy prawie do wsi Dobre, potem skierowaliśmy się w stronę Zawistowa Polanowskiego. Takim przejazdem zatoczyliśmy kółko lądując w Kazimierzu, gdzie zjedliśmy obiad po zmaganiach z pagórkami. Po najedzeniu się podjechaliśmy po samochód, rowerki powędrowały na dach i pojechaliśmy na kwaterę.
Rano udaliśmy się na piechotę do Kazimierza. Droga nie była krótka, ale słonko dopingowało nas do marszu :) Przed pójściem na mszę wdrapaliśmy się na górę Trzech Krzyży, aby zaliczyć ten obowiązkowy punkt zwiedzania podczas pobytu w mieście. Po powrocie na kwaterę, wskoczyliśmy na rowerki i pojechaliśmy podziwiać przyrodę w północne rejony parku. Ta część parku nie gorsza od południowej, posiada miejsca widokowe oraz liczne mniejsze i większe wąwozy, które odwiedziliśmy. Przerwy podczas jazdy poświęcaliśmy na zajadanie się malinami. Agnieszka była w siódmym niebie :) Podobnie jak dnia poprzedniego zatoczyliśmy kółeczko i wróciliśmy przez Kazimierz na kwaterę. Gdy zapadał zmrok opuściliśmy kazimierską ziemię, zadowoleni z romantycznego weekendu we dwoje.