Agnieszka będąc na wypadzie w Płocku zakupiła fajną mapkę Pojezierza Gostynińskiego i to stało się pretekstem do odwiedzenia tej krainy, położonej ok.100km na zachód od Warszawy. Mając do dyspozycji całą sobotę wyruszyliśmy autem zabierając jeszcze ze sobą Anetę...
Trochę byliśmy przerażeni upałami i liczyliśmy na to, że w tym dniu upał trochę zelży. Tak też się stało.
Od rana było pochmurnie i lekki wiatr co spowodowało, że dobrze nam się rowerowało.
Jak się później okazało - słońce przez chmury mocno opala... Po południu towarzyszyło nam już pełne słońce.
Samochodem dotarliśmy do Gąbina, gdzie przesiedliśmy się na rowery.
Najpierw pojechaliśmy w stronę Koszelewa, by zobaczyć dworek, gdzie obecnie mieści się Dom Pomocy Społecznej.
Chcąc trochę zasmakować "dzikości" wjechaliśmy na szlak pieszy. Prowadził on wąską ścieżką przez las.
Wtedy obsiadły nas komary i trzeba było uciekać. Wyjeżdzając z lasu znaleźliśmy się na grobli między dwoma jeziorami Łąckim Dużym i Małym.
Tam trochę odpoczęliśmy przed trudami dalszego rowerowania.
Tego dnia mieliśmy też w planach zanurzenie się w jednym z jezior, których tam nie brakuje.
W Jeziorze Białym z racji obwarowania przez właścicieli - plaż nie udało nam się zanurzyć.
Trochę "poplażowaliśmy" za to przy Jeziorze Lucieńskim, gdzie też zjedliśmy obiad. Potem już droga powrotna.
Wstąpiliśmy do głównego miasta tego regionu - Gostynina z ładnym ryneczkiem, pełnym kwiatów. Wstąpiliśmy też na zamek.
Pojezierze Gostynińskie to urocza kraina pełna lasów i jezior. Rozbudowana sieć szlaków pieszych i rowerowych też zasługuje na pochwałę.
Polecamy tą krainę na upalny dzionek lub weekend :)