Z tęsknoty za dawno nie odwiedzonym przeze mnie zamku Książąt Mazowieckich położonego nad rzeką Liwiec wpadł mi do głowy pomysł. W niedzielny poranek popędziłem go odwiedzić przemierzając rowerem ziemię siedlecką...
Swoją trasę rozpocząłem w Siedlcach, gdzie dojechałem w dość komfortowych warunkach "Flirtem" Kolei Mazowieckich. Zakupiłem w moim ulubionym dyskoncie spożywczym zapasy na cały dzień i wyjechałem z miasta drogą na Sokołów Podlaski. W Chodowie zaraz po pierwszym mostowym przekroczeniu rzeki Liwiec tego dnia, odbiłem w lewo na Węgrów. Słonko pięknie świeciło i przyjemnie się pedałowało. Pierwszą większą miejscowością napotkaną na trasie były Mokobody, gdzie na placyku przy kościele zjadłem drugie śniadanko. Ruszyłem dalej, przekraczając Liwiec znów znalazłem się na jego lewym brzegu. Chcąc nieco zaoszczędzić na drodze, postanowiłem pojechać trochę na skróty. Za Wólką Proszewską najpierw skończył się asfalt, potem zniknął szuterek i piaszczysta droga. Została mi bagnista ścieżka i szuwary. Chciałem to mam! Zacisnąłem zęby i po przeprawieniu się z buta przez dwa bagna i jedną rzekę Kostrzyń wylądowałem na cywilizowanej drodze! Owszem skróty to były, ale godzinę miałem w plecy. Przed wjechaniem do Węgrowa mogłem jeszcze podziwiać z punktu widokowego panoramę na przełom Liwca. Nie ma żadnej tabliczki przy drodze o tym miejscu. Trafiłem, bo dobrze się rozglądałem! W Węgrowie obejrzałem rozkopany rynek z bazyliką WNMP oraz Dom Gdański. Tu też zjadłem w cieniu sędziwych drzew trzecie śniadanko :) Z Węgrowa już popędziłem prosto do zamku w Liwiu. Zrobiłem rundkę wokoło niego podziwiając piękne kolory jesieni jakimi przybrały się okoliczne pastwiska. Po zrobieniu obowiązkowych fotek wskoczyłem na rumaka i zacząłem wracać w stronę linii kolejowej Siedlce-Warszawa. Miałem plan powrotu do Siedlec, ale w końcu wylądowałem na PKP Mrozy. Tam zakończyłem "niedzielne odwiedziny" zamku w Liwiu.