Wyjątkowo w piątek w składzie 4 osobowym - Grażyna, Aneta, Asia i ja ruszyłyśmy na podbój ziemi łowickiej...
Po dojechaniu pociągiem do Łowicza o godz. 9:00 pojechałyśmy do informacji turystycznej po mapy tego regionu. Znalazłyśmy, natomiast miałyśmy pewne problemy ze znalezieniem szlaku zielonego, który akurat został wybrany przez nas. W końcu znalazłyśmy i ruszyłyśmy. Pierwszą atrakcja na trasie była wieś Boczki - miejsce urodzenia malarza Chełmońskiego. Pracujący Pan przy odrestaurowaniu dworku opowiedział nam pokrótce o historii malarza. Następnie postanowiłyśmy pojechać do Sromowa, do muzeum rzeźby ludowej p. Brzozowskich (bilet wstępu 7zł). Muzeum z tradycjami rodzinnymi. Znajdziemy tutaj rzeźby, figury ruchome, zaprzęgi konne, maszyny rolnicze przy pomocy których rodzina pracowała w polu. Dalej kierowałyśmy się na Kocierzew, Osiek (chciałyśmy tam zobaczyć dworek, ale był niestety zaniedbany i zamknięty dla zwiedzających). Następnie obrałyśmy kierunek na Kiernozię. Zdążyłyśmy zobaczyć tam pałac wraz z parkiem i dopadła nas burza. Przeczekałyśmy ją, by potem wyruszyć dalej. Na szczęście deszcz nam nie dokuczył. Trochę już później w samym Łowiczu. Okazało sie, że ok. 5 km od naszego schronienia burza narobiła trochę szkód ludziom w gospodarstwie. Nasz szlak podążał dalej w kierunku Złakowa, gdzie z zewnątrz zobaczyłyśmy bardzo ładny kościół (miejscowość Złaków Kościelny). Jak na taką małą wioskę pokaźny w swojej architekturze. Dotarliśmy następnie do Zdun. Tam się posiliłyśmy i ruszyłyśmy na styk z czasem do skansenu w Maurzycach. Miałyśmy nadzieję, że będzie jeszcze otwarty i na szczęście był (bilet wstępu 9zł). Łaskawy Pan ochroniarz pozwolił nam już po czasie wejść do chat i pozwiedzać. Warto tam pojechać. Piękne błękitne chaty, drewniany kościółek pozwoliły nam przenieść się w czasie wstecz. Po wizycie w skansenie ruszyłyśmy drogami bocznymi, by przed Łowiczem wskoczyć na czerwony szlak. Jadąc wzdłuż Bzury czerwonym szlakiem dotarliśmy do centrum Łowicza. Na ostatnich kilku kilometrach popadał nam deszcz. Z ciekawostek dodam, że na trasie zielonego szlaku spotkaliśmy osoby malujące ten szlak. To członkowie "Klubu Turystycznego Szprycha" z Łowicza. Szlak, którym jechałyśmy był na mapie a nie było go jeszcze w terenie ;-) Zadowolone z wycieczki wróciłyśmy do domów. Przejechałyśmy ok. 85km.