Z racji obowiązków zawodowych 2.05, nie mogłam pozwolić sobie na standardowy długi weekend majowy. Jednak w mojej głowie zrodził się pomysł, by wykorzystać 1.05 lub 3.05 na jednodniową wycieczkę rowerową. Chętnych znalazłam jednak pogoda była mniej przychylna...
Trasę obrzeżami Puszczy Stromeckiej a potem Kozienickiej udało się zrealizować 3.05. Jak się później okazało wybór 1.05 na wycieczkę okazałby się lepszy od udania się tam 3.05. Mimo bardzo deszczowej pogody w towarzystwie Asi, początkowo też Anety udało się zrealizować plan. Wyruszyłyśmy z Piaseczna pociągiem KM w stronę Radomia. W Dobieszynie byłyśmy na 13:00 skąd ruszyłyśmy w drogę. Początkowo trzymałyśmy się dróg zgodnie z opisem w naszym podręcznym przewodniku. W Głowaczowie odłączyła się od nas Aneta. Z Asią jednak zdecydowałyśmy się kontynuować trasę mimo padającego deszczu. Po przejechaniu kilku km (okolice Brzózy) prawie do końca trasy (na 9 km od Lesiowa) trzymałyśmy się czerwonego szlaku pieszego. Potem mając do wyboru żółty rowerowy i czerwony pieszy szlak, wybrałyśmy żółty przez Jastrzębię, mając nadzieję, że z piaszczystego szlaku przejdzie on w asfalt. Intuicja Asi nie zawiodła. Asfalt nas poprowadził do PKP Lesiów, gdzie dojeżdżając do stacji widziałyśmy już nasz pociąg stojący na stacji. Całe przemoknięte i trzęsące sie z zimna na styk zdążyłyśmy na pociąg do Piaseczna. Całe szczęście, bo nie było na nas suchej nitki a temperatura powietrza nas nie rozpieszczała i do tego mocno padało. Na kolejny pociąg musiałybyśmy czekać ok. 1,5 h. Deszcz niestety towarzyszył nam do końca naszej wycieczki. Momentami zdawał się padać mocnej. Utrudniał nam jazdę, bo trasa wiodła piaszczystymi drogami. Przejechałyśmy ok. 45 km, a trasa wiodła od Dobieszowa PKP, następnie dojechałyśmy do Klementynowa, Głowaczowa przez Brzózę, Stanisławów, dalej wzdłuż rezerwatu Zagożdżon i Ponty, Stoki, dalej była Jastębia i PKP Lesiów. W Piasecznie przywitał nas śnieg z deszczem...