Zostaliśmy zaproszeni przez Asię na rowerowanie. Naszym celem był legendarny zamek w Czersku. Pogoda była znośna, więc wyruszyliśmy zdobyć warownie. Nie było to proste...
Na miejsce zbiórki w Zalesiu Górnym dotarliśmy naszym autkiem z rowerkami na dachu. Zaparkowaliśmy koło stacji, zdjęliśmy rumaki i podjechaliśmy nad zalesiański staw. Tam czekali na nas Asia i Musa. Poczekaliśmy trochę na innych, ale nikt się nie zjawił. Ruszyliśmy szlakiem czerwonym. W lesie nagromadziło się sporo wodno-błotnych przeszkód, więc lajtowo nie było. W Górze Kalwarii dołączył do naszej ekipy Pawlin a trekkingu. Potem zaczął się szturm na zamkowe baszty. Po posileniu się wyruszyliśmy w drogę powrotną. Zbyt długo nie było co siedzieć, bo zimno i dzionek krótki. Pawlin odłączył się od nas i popędził na drugi brzeg Wisły. W drodze powrotnej też nie było łatwo - nie obeszło się bez przekraczania wody na bosaka. Gdy zmrok ogarnął ziemię, zajechaliśmy do naszego samochodu w Zalesiu. Zamek w Czersku został po raz kolejny zdobyty! Na wiosnę znów tam zawitamy :)